Cześć, zgadzam się w 100% z Twoim wpisem. Poza świetnym piórem, treść jest ogromnie wartościowa. Nazywanie marzeniami tylko tych wielkich i wzniosłych rzeczy typu K2 trochę nie pozwala nam cieszyć się z codziennych spraw i osiągnięć. Czy w ten sposób nie umniejszamy sobie? Że nasze codzienne „zdobycze” są niczym bo inni wędrują po dżungli lub uprawiają freediving? Ja bardzo doceniam codzienne sprawy, nawet te najmniejsze związane z typowym „ogarnianiem życia „, ale nie zapominam o tych większych marzeniach. Jedno jest ważne-bez ciśnień 🙂
Paulina, Twoja sis.
Cześć, zgadzam się w 100% z Twoim wpisem. Poza świetnym piórem, treść jest ogromnie wartościowa. Nazywanie marzeniami tylko tych wielkich i wzniosłych rzeczy typu K2 trochę nie pozwala nam cieszyć się z codziennych spraw i osiągnięć. Czy w ten sposób nie umniejszamy sobie? Że nasze codzienne „zdobycze” są niczym bo inni wędrują po dżungli lub uprawiają freediving? Ja bardzo doceniam codzienne sprawy, nawet te najmniejsze związane z typowym „ogarnianiem życia „, ale nie zapominam o tych większych marzeniach. Jedno jest ważne-bez ciśnień 🙂
admin
Dokładnie. Dzięki za miłe słowa. Ja również o tych dużych marzeniCh nie zapominam, nawet jeśli muszę odłożyć je w czasie 😉